Nieznośny los Buriaty (Grzegorz Przebinda dla "Gazety Wyborczej")

Buriaci owi pojawili się w Ukrainie rze czywiście jeszcze w marcu 2015 r., po czątkowo w liczbie sześciuset, przybywając tam pociągiem wojskowym do obwodu donieckiego, gdzie rok wcześniej doszło do jednej z najkrwawszych bitew w Donbasie. I już tej wiosny 2015 r. zaczęto ironicznie mówić w Ukrainie o „donbaskich górnikach z twarzami Buriatów”. Do dziś przetrwał w sieci jeszcze bardziej prześmiewczy, a potem złowrogi termin „bojowi Buriaci Putina”. Po 24 lutego Buriaci owi zaczęli się wyprawiać na wojnę jako żołnierze kontraktowi niczym na krwawe saksy, dokonując na czasowo zajętych terenach potwornych zbrodni i grabieży, śląc też masowo – a było ich wtedy w Ukrainie około 5 tys. – do swej małej, wynędzniałej ojczyzny, położonej na peryferiach świata, elektryczne czajniki, pralki i wszelkie inne, niewidziane dotąd na ich oczy dobra.

CAŁOŚĆ TEKSTU PDF

Dodatkowo zapraszamy do wysłuchania rozmowy Bartosza Gołąbka ze wspomnianą w tekście Grzegorza Przebindy Aleksandrą Garmażapową szefową antyreżimowej fundacji Wolna Buriacja. Rozmowa zarajestrowana 9 maja 2022 roku. 

 

Data opublikowania: 21.05.2023
Osoba publikująca: Bartosz Gołąbek